Wyhaftowałam taki monogram dla chrześnicy męża na jej pierwszy roczek. Oczywiście nie obyło się bez przygód - pan ramiarz (podobno niejeden haft już oprawiał) oprawił mi haft na lewą stronę. Niemożliwe? A jednak. Zastanawiał się też, gdzie jest góra, a gdzie dół ( to jestem w stanie mu wybaczyć). I na szczęście dla mnie miał ten dylemat, ponieważ mąż, którego wysłałam po odbiór zoczył pomyłkę i interweniował. Skołował mnie i strasząc tonami kurzu, który osiądzie z czasem na pracy, "zmusił" do oprawy za szybą. Na tym jednak nie koniec. W domu okazało się, że litera nie została usadowiona centralnie. Skończyło się na demontażu ramki i własnoręcznym ponownym oprawianiu.
Może nie jest idealnie, ale lepiej niż było. Po raz pierwszy oprawiałam haft i po tych perypetiach zaczynam poważnie myśleć o kupnie maszyny i skorzystaniu z kursu oprawy jaki podała kiedyś Penelopa - jest stokroć bardziej profesjonalny. Pozdrawiam serdecznie wszystkich zaglądających do mnie.