Choinka już ubrana - chociaż nie jestem zwolenniczką i wolałabym, żeby miało to miejsce później. Jednak co roku wyjeżdżamy na Święta do rodziny i żeby dzieci mogły nacieszyć się samym strojeniem drzewka i zapachem świeżego igliwia, dla nich robimy to wcześniej. Kiedy wracamy po Nowym Roku, choinka już nie jest taka "krasawica", pewnie z tęsknoty za domownikami jej się usycha :) Teraz wygląda tak:
I kilka detali:Też sprawiłam sobie konika :) Pierwszy i już bardzo go lubię:
I ostatnie ozdoby świąteczne w tym roku. Tym razem bombki, które nie są wyśnionymi, wymarzonymi, ale od czegoś trzeba zacząć trening. Dwie pierwsze to taki oto duet:
I dwa medaliony - takie jakieś sztuczne. Chyba zdecydowanie wolę pracę z serwetkami, łatwiej mi je wtopić. Na tym medalionie umroziłam anioła, po prostu przywaliłam go zaspą śnieżną .On i tak dzielnie nuci: "Gloria, gloria in...". Za ten napis raczej nikt mi glorii nie wyśpiewa. Srebrny Pearl Pen za bardzo się rozlał, może to wina zbyt szerokiej końcówki, a może moich nieumiejętności w aplikowaniu go. Pokochałam bardzo ten kolor turkusowy, ale w połączeniu z motywem stracił na szlachetności:
Drugi medalion: złoto z tym motywem też "nie teges". Takie plastikowe wyszło. Jedynie połączenie zielonej bibuły w złote ornamenty ze złotą farbą jest ok.:
I ostatnia bombka:
Nastąpił chyba niekontrolowany wysyp zdjęć, ale chciałam wszystko tegoroczne zamknąć jeszcze w starym roku.
Kochani, zaglądający do mnie - życzę Wam Świąt obfitych w łaskę Pana. Życzę Wam otwartości na Jego bezwarunkową miłość. Niech Boże Narodzenie będzie dla nas kolejną szansą na nowe, lepsze życie.
Wszystkiego dobrego w Nowym Roku.