1 grudnia 2009

Segregator dla Alusi

























Powstawał oczywiście w mękach i bólach - tak to bywa w życiu decu-laika. Pewnie jest to mój pierwszy i ostatni segregator i tylko dlatego, że dla kochanego dziecka - nie zabrakło mi motywacji, by go skończyć i się nie wykończyć.
Segregator lakierowany potraktowałam standardowo: primer, dwie warstwy pastelowej orchidei i już byłam w ogródku, już witałam się z...serwetką, którą przygotowałam do naklejenia i farba-niedobra zaczęła odłazić w zgięciach - to oczywiste, że tak być musiało! Nie wiem dlaczego, byłam przekonana, że niejeden raz widziałam tego typu segregatory ozdabiane przez innych. Drewniane to i owszem. Zdarłam więc z grzbietu jego nową skórę i próbowałam ratować, zmatowiłam, żeby zwiększyć przyczepność farby (bo primer nie spełnił zadania), co spowodowało totalne pogorszenie sprawy - grzbiet zaczął się "kosmacić". Teraz już jasne, skąd ta różowa tasiemka i sznureczki po bokach - wszystko dla zamaskowania niedociągnięć.
Najważniejsze, że Alutkowi się podoba, długo na niego czekała i w końcu dobrnęłyśmy do końca. Mogła powpinać swoje karteczki na wymianę i zabrać go do przedszkola (te karteczki to taka przedszkolna zajawka :)
Pozdrawiam wszystkich zaglądających do mnie.
P.S. Może następnym razem odważę się zamieścić moje próbki cieniowań.

6 komentarzy:

  1. bardzo ladny dziewczecy segregatos,nie ma sie co matric nastepnym razem bedzie lepiej,napewno bedzie ten nastepny raz ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja raz popełniłam pudełko po butach i wyleczyłam się z pociągu do rzeczy giętkich :-) Ale segregator śliczny :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Segregator słodki jak cukierek. Taki, jakie lubią małe dziewczynki :)
    W deku często musimy zmierzac się z niespodziankami, ze złośliwością materiałów. Ale to tylko hartuje ;)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękuję Wam za motywację do dalszej pracy. Jeszcze dużo muszę się nauczyć :) Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo ładny wyszedł segregator i jaki przy tym dziewczęcy i romantyczny! Nie od razu Kraków zbudowano ;)

    Musze tez dodać, że przepiękny monogram wyhaftowałaś! Świetny pomysł na prezent!

    OdpowiedzUsuń
  6. Bossanova, witam Cię serdecznie na moim blogu. Dziękuję za przemiły komentarz. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń