Chyba wystarczyłoby wkleić kilka zdjęć i żaden opis nie byłby potrzebny. Ale żeby sobie ulżyć muszę trochę pobiadolić (nie byłabym sobą). A zapowiadało się tak kolorowo, w zasadzie to biało-niebiesko a jest do d... - delikatnie rzecz ujmując. Oto dowód nr 1:

na którym to widać wszystko jak na dłoni. Była sobie góralska półka (chyba ryzowana po fachowemu) kupiona przez męża w jakiejś dziurze za 20 zł, przeleżała grzecznie ze dwa lata i kiedy przyszła w końcu wena machnęłam ją ze dwa razy na biało, ale z racji niezadowolenia poprawiłam jeszcze drugie dwa. Przyszedł czas na przyklejanie motywu, więc wydarłam, ponieważ posiadałam doświadczenie z tą serwetką takie mianowicie, że przyklejając ją na surowe drewno, białe tło gdzieś się podziało (do tej pory nie wiem jak to się stało, ale go nie było). Pomyślałam więc, że białe na białe niesie ze sobą jeszcze mniejsze ryzyko - myliłam się. Niestety, niewprawny decu-amator myli się jak saper - tylko raz jedyny, później zdzieramy, zmywamy lub zaciskamy szczęki i udajemy, że nie bardzo widać naszą wpadkę i jakoś ujdzie. Wybrałam opcję trzy, a to za sprawą nieładnej cechy charakteru, która utrudnia bardzo życie w ogóle, a szczególnie życie decu-operatora - NIECIERPLIWOŚĆ. Zemściła się na mnie sowicie. Oprócz tego, na kleju pisało "do serwetek rozrzedzić", co chyba zdecydowanie wpłynęło na zmarszczki - tu nawet botox nie pomoże. Z zamkniętymi oczami, rozgrzeszając w duchu siebie, z ciężkim sercem zdecydowałam, że jak doszłam tak daleko, to już nie ma odwrotu i trza lakierować. I tu pora na dowód nr 2:

Lakier super Syntilor z niewyjaśnionych przyczyn pozostawiał jakieś brudno-różowe zacieki (moja wina, że go dobrze nie rozprowadziłam, ale skąd ten kolor???).
Wnioski wyciągnęłam następujące:
1. dla bezpieczeństwa wycinaj nawet najbardziej mordercze motywy
2. serwetki nie umiesz naklejać
3. lakierowanie, niby żadna filozofia - a jednak
4. decu jest dla ludzi CIERPLIWYCH!!!
Zniechęciło mnie to totalnie i jestem wkurzona na te wszystkie upchane w szafkach przedmioty szczerzące surowe słoje - chyba nawet one śmieją się ze mnie.
Nie bardzo mi ulżyło, ale niech tam.